poniedziałek, 5 marca 2012

Zachariasz, czyli dojrzewanie do wiary


Zachariasz

O Zachariaszu Pismo Święte mówi nam niewiele. Ale jednak myślę, że warto nad nim się trochę zatrzymać i mu się przyjrzeć. Z ewangelistów wspomniał go tylko św. Łukasz, dlatego właśnie o fragment jego ewangelii się chciałem oprzeć.

Łk 1, 5-25. 57-79

Po krótce streszczę jak to wygląda.
Jest sobie kapłan, który wchodzi do świątyni, żeby złożyć ofiarę kadzenia. Ofiara kadzenia to było takie coś, że kapłan wchodził do Miejsca Świętego, gdzie tylko kapłani mieli wstęp. Szedł do ołtarza kadzenia i wymieniał tam węgielki i kadzidło. Ukazuje mu się tam anioł. Zachariasz się wystraszył, anioł mówi mu: „nie bój się” i przez kilka wersetów mamy opis tego jaki to będzie syn, którego Pan da Zachariaszowi.
Ale jak Zachariaszowi zeszło przerażenie, to zaraz wrócił do normalnego swojego rozumowania. Od przerażenia bardzo szybko przyszedł do kombinowania. Pewnie sobie myślał: „ta.. prosiłem Boga o potomka, ale to było dawno temu, jak byłem młodszy. Skoro wtedy mi nie dał, to jak niby miałby to zrobić teraz, kiedy jestem stary?”. Przedstawia Gabrielowi swoje wątpliwości odnośnie swojego wieku i prosi o znak.
Gabriel się wkurzył, odebrał mu mowę, powiedział, że to przez niewiarę i sobie poszedł.

To jest pierwsza część na której się bym chciał skupić.
Ołtarz kadzenia stał tuż przed zasłoną, za którą była arka przymierza. To było najświętsze z miejsc, a jednocześnie dziwi się, gdy widzi tam Bożego posłańca. Fakt, że pojawienie się anioła nie należy do najzwyczajniejszych wydarzeń, szczególnie, że anioł ukazał się tuż obok Zachariasza. Ołtarz kadzenia ma wymiary łokieć na łokieć i wysokości dwa łokcie. Łokieć to niecałe pół metra. Więc jest dosyć mały. Zachariasz przy nim stoi i wymienia węgielki, a po prawej stronie, czyli jakieś pół metra od niego pojawia się anioł. Można się przestraszyć. Szczególnie, że Zachariasz jak pisze Pismo „jest człowiekiem sprawiedliwym, i postępuje nienagannie wobec prawa.” Natomiast Pismo nie mówi, że jest człowiekiem wierzącym.
Skąd taki mój wniosek? Otóż Zachariasz prosił Boga o potomka. Anioł mówi, że Bóg wysłuchał tych próśb, więc musiały one mieć miejsce. Prawdopodobnie prosił latami, ale Bóg mu go nie dawał. Jego małżonka pozostawała bezpłodna, czyli w tamtejszej kulturze Pan im nie błogosławił, a wręcz może za coś karał..
Jak się przez lata o coś prosi Boga, a On nie daje żadnego znaku, że wysłuchuje, to można stracić wiarę. Owszem pozostają pewne pobożne czynności, wypełnianie prawa, posługa kapłańska, ale w tym wszystkim brakuje relacji z Bogiem. Dlatego jak Gabriel mówi, że Pan wysłuchał jego prośby, że będzie miał syna i będzie się z tego bardzo radował, to Zachariasz w to nie wierzy. Bo on już dawno przestał w to wierzyć.
Ale to nie tylko chodzi o niewiarę Zachariasza. Anioł używa zwrotu:  „Twoja prośba została wysłuchana”. Czyli, że Pan pamięta o Twoich prośbach. Zachariasz w to nie wierzy. Imię Zachariasz oznacza po hebrajsku „Jahwe pamięta”. Zachariasz nie wierzy we własne imię. Odrzuca samego siebie. Pan odbierając mu mowę. Dając mu jakieś trudne doświadczenia chce go doprowadzić do dojrzałości. Do odkrycia samego siebie i odkrycia Boga. Do wiary.

Ale odebranie mowy to dopiero początek doświadczeń.
Zachariasz wychodzi i nie może mówić. Kapłan po złożeniu ofiary powinien pobłogosławić lud. Zachariasz nie mogąc mówić nie może spełniać dalej posługi kapłańskiej w świątyni. Dodatkowo księga kapłańska mówi, że jeśli któryś z kapłanów będzie miał jakąś skazę nie będzie mógł podchodzić do ołtarza i zasłony w przybytku, a ołtarz kadzenia był zaraz obok zasłony.
Pismo mówi, że gdy wyszedł to wszyscy zrozumieli, że miał widzenie. Zawsze wyobrażałem to sobie jako, że się zachwycali, że miał widzenie, bo to w końcu coś niezwykłego, ale..

Zachariasz nie ma dzieci – Pan mu nie błogosławi.

Wchodzi do świątyni i traci mowę – czyli Pan go karze

W głowach ludzi pewnie powstała od razu myśl: musiał nieźle nagrzeszyć, skoro Bóg tak go doświadczył.
Ale czemu Pan odbiera mu mowę? Wydaje mi się, że powody są dwa. Pierwszy jest taki, że Pan zabiera mu to, co jest związane z jego niewiarą. Bo prosił Boga(mówił do Niego), a jednocześnie nie wierzył, czyli jego słowa były puste. Pan mu przez to też pokazuje, że Zachariasz ma nie na zewnątrz okazywać swoją religijność, ale ma w sobie, wewnątrz dokonać przemiany. Z drugiej strony Bóg odbiera Zachariaszowi możliwość tłumaczenia ludziom co się stało, możliwość bronienia się przed różnymi opiniami i plotkami, bo taka jest natura ludzka, że lubimy sobie dopowiadać.

Kolejne trudności powstają jak wraca do domu. Łukasz pisze tylko, że Elżbieta poczęła. Ale jak by się nad tym zatrzymać, to żeby mogła począć, to musieli z Zachariaszem współżyć, a byli w podeszłym wieku. Pewnie nie zdarzało im się to za często. A Zachariasz nie miał jak jej wytłumaczyć, że Bóg mu obiecał syna, a ten syn musi się najpierw począć.
Tu są pierwsze oznaki dojrzałości Zachariasza. Idzie za tym, co mu powiedział anioł. Nie boi się, że żona go wyśmieje za takie pomysły. Zachariasz pozwala Panu działać. Ale Pan go nie uzdrawia od razu. Zachariasz ma 9 miesięcy na przemianę, na dojrzewanie. Pewnie Pan mu przypominał Abrahama i Sarę, którzy mieli sto lat jak Bóg im dał syna. Pewnie przypomniał mu Hioba, na którego spadło znacznie więcej cierpień, a który w końcu doszedł od sprawiedliwości i wypełniania przepisów prawa do osobistej relacji z Bogiem. Po tych dziewięciu miesiącach Zachariasz potrafi się otworzyć na Ducha Świętego. Wcześniej nie uwierzył w słowa anioła o Janie, a teraz wypowiedział proroctwo jeszcze mniej po ludzku prawdopodobne, że jego syn będzie przygotowywał drogę dla mesjasza, którego zapowiadali prorocy. Że oto się wypełniają czasy. Tak silna jest jego wiara.

Dostrzegam jeszcze jedną przemianę w Zachariaszu.
Gdy przychodzi do niego Gabriel to Zachariasz trochę kombinuje, nie jest pewny. Bo niby prosił, ale może jakiś znak by mu dali, żeby był pewien. Gdy przychodzą obrzezać Jana, to ludzie idą do Elżbiety i nie pytają jej jak ma mieć na imię, tylko ludzie wychodzą z propozycją, jakby byli przyzwyczajeni, że Zachariasz nie podejmuje takich decyzji sam. I dopiero jak Elżbieta im mówi, że nie zgadza się to idą do Zachariasz. Jest ostatnim, którego pytają o zdanie. Jednak tu też widać zmianę, bo Zachariasz zażądał tabliczki i im napisał krótko: „Jan mu będzie na imię”. Widać w tym pewność i zdecydowanie. Tak mi się wydaje, że Bóg oprócz wiary, chce też doprowadzić Zachariasza do bycia dojrzałym mężczyzną.

Jakie wyciągam wnioski z tego tekstu?
Po pierwsze taki, że trzeba uważać o co się prosi i nie tracić wiary w spełnienie próśb, bo „Jahwe pamięta”.
Po drugie, że nigdy nie jest za późno do wejścia na drogę do dojrzałości.
I w końcu po trzecie, że Pan czasem daje doświadczyć boleśnie jakiejś niemocy, jakiejś słabości, cierpienia, ale to wszystko ma swój cel. I może się wydawać dla nas niezrozumiałe, ale my nie widzimy całej drogi. Czasem trzeba się pokornie zgodzić na to Pan daje i z tym nie walczyć, tylko starać się wykorzystać.

2 komentarze: