Tekst główny Mt 5, 1-12
Mt 5, 1
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na
górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie.
Uczniowie wiedzieli co się „święci”.
Wiedzieli, że skoro wychodzi na górę i zasiada, to znaczy, że
będzie nauczał. Wiedzieli też gdzie chcą być w takim momencie.
Że najlepsze miejsce dla nich jest przy Jezusie. Z drugiej strony
Jezus też nie zaczyna dopóki Jego uczniowie nie przyszli. On czeka.
Nie śpieszy się. Ma czas. A czy ja go nadal mam? Czy szukam
Nauczyciela? Czy idę tam gdzie słychać Jego naukę? Jego głos?
Mt 5, 3-12a
Błogosławieni ubodzy w duchu,
albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Jezus obiecuje. Obiecuje, że jakieś
braki, doznane krzywdy, doświadczane nieszczęścia będą
wyrównane. Że ludzie, którzy je przeżywają zostaną w jakiś
sposób nagrodzeni. Nie obiecuje natomiast, że to co ich trapi się
skończy.
Jezus nie mówi kiedy się te obietnice
wypełnią. Nie mówi, że dopiero po śmierci, w królestwie Boga
doznają pociechy. Można więc śmiało oczekiwać spełnienia tych
obietnic już tu na ziemi.
Czy dostrzegam siebie w tym kontekście?
Czy widzę siebie jako osobę której Jezus chce błogosławić?
Zastanów się co na co dzień Cię
męczy. Co nie daje Ci spokoju. Może czynisz jakieś dobro, które
jest nieustannie pomijane lub wręcz z jego powodu doznajesz od
innych jakiejś krzywdy.
Błogosławiony/błogosławiona jesteś
[wstaw swoje imię], bo teraz cierpisz z powodu [wstaw co
to za powód], albowiem będziesz doświadczać radości. Bo Pan
zaspokoi Twoje pragnienia i potrzeby. On sam wynagrodzi Twój trud.
Bóg chce Ci błogosławić. Bóg chce
Cię błogo sławić. Mówić do Ciebie błogie słowa. A jego Słowo
staje się ciałem. Jego Słowo staje się rzeczywistością. On
stworzył świat wypowiadając swoje Słowa. To nie jest tylko takie
gadanie dla gadania. To nie są obietnice przedwyborcze. Jak w nie
uwierzysz to będą się działy cuda.
Zapytasz mnie a co jeśli od bardzo
dawna nie widzisz tych cudów? Jeśli wszystko się ciągle sypie, a
żadnego błogiego słowa nie ma? Że zbyt długo znosisz trudy z
ledwością stawiając kolejny krok. Podnosisz się z ziemi
nie wiadomo który już raz i masz już powoli dość?
Nie wiem co Bóg chce Ci powiedzieć i
co chce uczynić w Twoim życiu. Wiem, że chce Ci błogosławić.
Ale to Ty musisz sam usłyszeć Jego Słowa.
A nie usłyszysz tego z żadnej
konferencji, z żadnych rekolekcji, z żadnego wykładu, ani
komentarza. To wszystko jest przydatne, owszem. Ale Bóg chce się z
Tobą spotykać osobiście.
Mówić do Ciebie. On chce żebyś
słuchał tego co ma Tobie do powiedzenia, a nie co mówi do jakiegoś
rekolekcjonisty.
Owszem. Może te rekolekcje,
konferencja, czy cokolwiek innego dotknie czegoś w Tobie, zachwyci,
podniesie na duchu, ale każdy jest wyjątkowym człowiekiem. Każdy
z nas jest trochę inny. Dlatego nikt, ani nic nie zastąpi
osobistego spotkanie ze Słowem Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz