Mt 6, 9
„Ojcze nasz”
Nie Boże, nie Panie, a Ojcze. Bo jeśli wszyscy Boga nazywamy
Ojcem, to jesteśmy braćmi. Ta modlitwa ma mi to przypominać już w pierwszych
słowach.
„Niech się święci imię
Twoje!”
Pierwsza prośba, najważniejsza, powinna najbardziej
zaprzątać moją głowę. Niech imię Pańskie będzie pochwalone. Niby prośba a
jednak uwielbienie. Od tego powinienem zaczynać moją modlitwę. Od uwielbienia
Boga. Cóż innego może zrobić człowiek, kiedy spotyka się z Bogiem? W Starym
Testamencie widząc wspaniałość Najwyższego by zawołał „widziałem Pana, teraz
niechybnie umrę”, Nowotestamentalny woła „Niech się święci imię Twoje!”. Z
drugiej strony to, że proszę Boga, aby Jego imieniu była oddawana cześć,
pokazuje mi, że bez Jego pomocy nie będę w stanie uwielbiać. Mrówka spotykając
na swojej drodze słonia może na niego patrzeć, ale wcale nie musi rozpoznać, że
to żywa istota. Dostrzegając ze swojej pozycji tylko kawałek całości może go
potraktować jak kolejną dużą rzecz na swojej drodze, którą trzeba okrążyć albo się
na nią wdrapać. Mrówka ciągle spotyka coś co jest w porównaniu z nią wielkie.
Tak samo ja, mogę nie dostrzec Boga na swojej drodze. Jeśli
On nie zechce dać mi się rozpoznać to będę widział zbiegi okoliczności,
szczęśliwy traf, ślepy los. Dlatego muszę Go prosić, żeby dał mi siebie
dostrzec, żebym go mógł uwielbiać.
Mt 6,10
„Niech przyjdzie
królestwo Twoje”
Druga prośba, a jednocześnie pierwsza „tylko” prośba. Jezus
całe swoje nauczanie skupiał na opowiadaniu ludziom o Królestwie. Czy to prośba
o koniec czasu? Czy o śmierć? Czasem tak. Dla mnie jednak jest to prośba bym
się nawrócił do Pana, żebym zakończył swoje panowanie i uznał Jego Królem
mojego życia, żebym słuchał Jego głosu i wypełniał wolę, a w dalszej
perspektywie, żeby cały Kościół Boży był takim właśnie królestwem, którego
władcą jest sam Bóg.
„niech Twoja wola
spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie.”
Trzecia prośba następuje bezpośrednio po drugiej. Jest w tym
samym wersecie. Wola Boża ma się spełniać na ziemi tak samo jak się spełnia w
Niebie. A jak się spełnia w Niebie? Całkowicie. Odkąd Szatan i jego Aniołowie
zostali strąceni pozostały tam tylko wierne Bogu zastępy Aniołów i Świętych.
Na ziemi jest obecnie zamęt i niezgoda. Ludzie często
podążają za wolą zupełnie przeciwną Bożej. Trzecia prośba jest wołaniem, aby
nastał taki czas, kiedy wszyscy ludzie będą pełnili Jego wolę. „Bądź wola
Twoja” to pragnienie by Jego królestwo objęło wszystkich ludzi. W gruncie
rzeczy właśnie to jest wołanie o koniec czasu.
Mt 6, 11
„Chleba naszego
powszedniego daj nam dzisiaj;”
Prośba o chleb. O coś najbardziej podstawowego. Pokarm na
każdy dzień. Ale nie tylko o jedzenie tu proszę, ale też o wszystko, czego
potrzebuję codziennie by żyć. „Chleb powszedni” ma dla mnie jeszcze jeden
wymiar. Przypomina mi, że Bóg chce do mnie przychodzić w tym, co jest dla mnie
powszednie. W mojej codzienności, którą mam od Niego. Wszystko, co mam jest
Jego darem. Chociaż to ja dokonuję wyboru, to i tak wybieram między Jego
różnymi darami. I nie ważne, jakie miejsce wybiorę sobie na mieszkanie, to i
tak On je stworzył, więc jest Jego darem. Nie ważne jaki kierunek studiów
wybiorę. Bóg stworzył Matematykę, prawa fizyki, cały świat ożywiony i
nieożywiony, kosmos, który możemy badać, ludzi, którym się przyglądają
humaniści. Wszystkie nauki badają Jego stworzenie. Moja codzienność jest Jego
darem. I w tej codzienności Jego imię ma się święcić. W tej codzienności ma
nastać Jego królestwo, wzrastać i rozszerzać się na innych.
Mt 6, 12
„i przebacz nam nasze
winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili;”
Jezus zna doskonale moją kondycję, moje możliwości. Wie, że
upadki są częścią mojej drogi. Wie, że potrzebuję Jego wybaczenia, żeby na nowo
wyruszać. Wie też, że potrzebuję także wybaczać. To uczy miłości do drugiego
człowieka i pozwala, choć w małym stopniu zrozumieć Bożą miłość do mnie. A miłość
jest niezbędna by iść przez codzienność z Bogiem.
Mt 6, 12
„I nie dopuść, abyśmy
ulegali pokusie”
Szósta prośba. Zły nie śpi. Tak pogmatwał ten świat, że na
każdym kroku są jakieś pokusy. Ciągle coś nęci, żeby wybrać drogę łatwiejszą,
na skróty. Jeśli mnie nie stać na kupno filmu, czy muzyki mogę ją przecież
łatwo ukraść. Ściągnąć z internetu, albo tylko obejrzeć „online”. Przecież mi się należy. Pokusa zachłanności.
Pokusa łatwych przyjemności. Nie liczenia się z konsekwencjami swoich czynów.
Używania innych osób do zaspokajania swoich zachcianek. Pokusa lenistwa i
uciekania od obowiązków. Mój egoizm jest wielki i chętny do zaspokajania
potrzeb czymkolwiek, co będzie proste, łatwe i przyjemne. Niestety najczęściej
również bez żadnej wartości.
Nie dopuść Panie bym ulegał pokusie. Broń mnie. Wspieraj.
Bym żył w tym świecie, ale nie był z tego świata.
„Zachowaj nas od złego!"
Zachowaj mnie Panie złego. Od wszystkiego, co nie jest
dobre. Po co mam marnować swoje życie na coś, co nie jest dobre. Nie daj też bym
cierpiał z powodu zła wyrządzanego przez innych. W wersji tradycyjnej jest użyta forma zbaw ode złego. Słowa „od” w tej formie
używa się chyba tylko w jednym przypadku „ode mnie”. W modlitwie poprawnie
powinno być „zbaw nas od złego”. Ta forma zwraca moją uwagę, że słowa ostatniej
prośby dotyczą również tego, żebym to ja nie wyrządzał krzywdy innym. Żeby Pan
zachował mnie od zła, które jest we mnie. Żebym nawet, kiedy ulegnę pokusie,
opamiętał się. Żeby zło nie panowało nade mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz