niedziela, 1 maja 2016

Słowo do Słowa - Mt 6 – cz. 1 – obłuda




Tekst główny: Mt 6, 1-18


Mt 6, 1 
Strzeżcie się, abyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli

Strzeżcie się! Fragment zasiewający wątpliwości i wzbudzający strach przy każdym Adwencie i Wielkim Poście. Odwieczne dylematy: Czy jak się podzielę z kimś tym, jakie mam postanowienia, jakie posty podejmuję, to już podpadam pod te słowa? Czy moje posty okażą się nic nieznaczące, bo jak tylko o nich komuś opowiem, to Bóg pokaże na mnie palcem i powie, że robię to tylko pod publiczkę?
Może lepiej w takim razie nic nikomu nie mówić?

Mt 6, 2 
Kiedy dajesz jałmużnę nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili

No właśnie. Lepiej nie opowiadać, bo jeszcze ktoś mnie pochwali i będę obłudnikiem. Czasem powstaje we mnie taka obawa, żeby mnie nikt nie pochwalił, żeby nikt nie zauważył czy i ile daję. Ale czy to źle, że będę chwalony? Czy to zniweczy owoc mojej jałmużny, że ktoś to zobaczy i doceni? Tak. Ale tylko wtedy, gdy moją intencją było zostać docenionym. Jeśli nawet nie „trąbiłem przed sobą”, ale moim celem było to, żeby ktoś mnie poklepał po plecach albo, żeby inni zobaczyli, co robię, to tak, owoce będą zniweczone. Bo nawet, jeśli Pan by chciał jakieś owoce dać, to ich nie zobaczę, bo tylko się skupiam na tym, czy zostałem zauważony. Natomiast, jeśli takiej intencji nie było, a mimo wszystko ktoś to dostrzeże, to nic tylko się cieszyć, że przy okazji jałmużny mogliśmy dać świadectwo.

Mt 6, 5 
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.

Jak ja nie znoszę takich pokazówek na modlitwie. Machania rękami, tańczenia. Albo odpalanej na trzy-cztery modlitwy językami. No żeby chociaż Duch Święty dał tym ludziom bogatszy zasób słów. A nie trzy słowa powtarzane w różnej kolejności. Jak mnie to irytuje.
Chociaż zaraz. Czy to źle, że oni tak robią? Kim jestem, że znam ich intencje? Kim jestem, żeby wiedzieć. Jeśli robią to na pokaz, to biedni są, bo odbierają właśnie swoją nagrodę. Pan zna ich cele i zamiary. Pan im odda. Ja nie muszę. Ja tylko muszę powalczyć z rozproszeniami.

Mt 6, 16 
Kiedy pościcie nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą.

Nie pokazuj na zewnątrz, że walczysz w środku. Wręcz przeciwnie. Zadbaj o swoją stronę zewnętrzną, bo walka, którą toczysz w środku jest czymś chwalebnym. Jest też powodem do radości, tym bardziej, jeśli jest ciężka.
Natomiast jeśli Twój post jest tak ciężki, że ledwo żyjesz, to pomyśl o innej formie postu. Pan raczej nie chce, żebyś swojemu ciału wyrządził krzywdę.
Pobożne uczynki, tak samo jak dobre uczynki, mogą wynikać z naszej chęci czynienia ich dla Boga, albo z naszej chęci do pokazania wszystkim (albo niektórym) wokoło, że je czynimy. Sam uczynek jest wtedy drugo albo nawet trzeciorzędny.
Jeśli daję jałmużnę, to robię to, bo chcę wyjść do drugiego człowieka, w którym mieszka Bóg.
Jeśli się modlę, to robię to, bo chcę spotkać się i porozmawiać z Bogiem.
Jeśli poszczę, to robię to dla siebie (nawet, jeśli ofiaruję post za kogoś), bo chcę przez doświadczenie pragnienia czegoś doczesnego (od czego się powstrzymuję), odczuć pragnienie Boga. A przy okazji wzmacniać swoją wolę, by jeszcze bardziej móc oddać się Bogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz