Mt 3, 9
nie myślcie, że możecie sobie mówić:
"Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg
wzbudzić dzieci Abrahamowi
Święty Jan Chrzciciel mówi, że bycie dzieckiem Abrahama, nie jest jakąś wielką godnością, nie dostaje się jej za zasługi, nie oznacza, że jestem już nie wiadomo jak fajny i już mi nic więcej nie potrzeba. A wręcz przeciwnie nawet coś tak nieprzydatnego i pospolitego jak kamień, może Bóg zmienić w dzieci Abrahama. Pokazał to najlepiej gdy przez chrzest zanurzający w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa powołał pogan do bycia dziećmi Abrahama. Ale czy to znaczy, że jak jestem ochrzczony, jestem Katolikiem, to znaczy, że jestem już taki super? No niekoniecznie. Bo to powołanie to jest łaska, ale też zadanie. Mam wydawać owoce nawrócenia, a żeby to robić to muszę się ciągle nawracać, czyli ciągle przyjmować łaskę. Sam siebie nie uczyniłem wierzącym i sam z siebie na to nie zasłużyłem.
A skoro zostało mi to dane to jak często za wiarę dziękuję?
Mt 3, 14-15
Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił.
"Panie, oszalałeś? Przecież to co chcesz zrobić jest bez sensu!" "Ustąp teraz"
"Panie, to ja mam Tobie dać dar? Przecież ja nic nie mam. To ja potrzebuję raczej daru od Ciebie. To mi się w głowie nie mieści, że możesz czegoś chcieć, skoro wszystko jest Twoje." " Ustąp teraz"
Jan pewnie nie rozumiał po co Jezus przyjmował chrzest. Ale ustąpił. Zaufał Jezusowi, że to jednak ma jakiś sens. Jan wypełnia to co sprawiedliwe, nawet jeśli tej sprawiedliwości do końca nie rozumie. Oddaje Jezusowi to co robi. Można by powiedzieć to czym się zajmuje. Ale jaki niby pożytek Jezus miałby mieć z chrztu? Na co mu moja codzienna praca? Czy ma komputer, który mu się psuje i będę mógł mu jakoś pomóc? Więc po co miałbym mu tą pracę ofiarować? A może jednak jest jakiś sposób, żeby to zrobić? Może jest jakiś sposób, żeby Boga wpuścić w swoją codzienność? Ale co On z tego będzie miał?
Mt 3, 16-17
A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».
Tylu ludzi ochrzczonych i nic. Taka codzienna praca. A po ochrzczeniu Tego jednego, który tego zresztą nie potrzebował takie cuda się dzieją. A co będzie jak ja wpuszczę go w swoją codzienność? Do swojej pracy? Jakie cuda się zadzieją? Może Jezus nic nie zyska, może ja też nie zyskam za wiele, ale pytanie co zyskają Ci wszyscy ludzie, którzy będą to widzieli?
"Ustąp teraz"
Może jednak warto posłuchać tego głosu?