niedziela, 29 lipca 2012

Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny


O Boże spraw bym objawiał Twoją chwałę grą na gitarze. Moc w słabościach się doskonali, więc skoro nie potrafię grać to moja gra będzie silna Twoją mocą. W końcu tak mówi Pismo.

Ale czy to tak właśnie ma działać?
Czy jeśli coś mi kompletnie nie wychodzi to znaczy, że jak będę to robił to Bóg będzie doskonalił we mnie swoją moc?
Czy jeśli Bóg dał mi zdolności matematyczne, a nie dał absolutnie nawet grama zdolności muzycznych to będę objawiał Jego chwałę śpiewając? Czy moje miejsce na ziemi jest w jakimś chórze, albo scholi?

Psalmodia piątkowej jutrzni III tygodnia LG wzbudziła we mnie ciekawe pomysły.
Zaczyna się Psalmem 51:
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Uznaję bowiem nieprawość moją, *
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem *
i uczyniłem, co złe jest przed Tobą,
...
Oto urodziłem się obciążony winą *
i jako grzesznika poczęła mnie matka.
...
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Ogółem to zgrzeszyłem i mnie uratuj.
Potem wchodzimy w pieśń. Brewiarz daje nam na ten dzień fragment z Jeremiasza(14, 17-21):
Moje oczy łzy wylewają *
bezustannie dniem i nocą,
...
Gdy wyjdę na pole, *
oto mieczem zabici.
Jeśli pójdę do miasta, *
oto męki głodu.
Nawet prorok i kapłan *
niczego nie pojmując błąkają się po kraju.
Czyż nieodwołalnie odrzuciłeś Judę *
albo czy się brzydzisz Syjonem?
Dlaczego dotknąłeś nas klęską *
bez nadziei uleczenia?


Optymizm aż kipi z tych tekstów.
Wydawać by się mogło, że jak w pierwszym wołamy o pomoc to powinna nadejść, a tu jeszcze gorzej jest.
A potem jest Psalm 100:
Wykrzykujcie na cześć Pana, wszystkie ziemie, *
służcie Panu z weselem.
Stańcie przed obliczem Pana *
z okrzykami radości.
...
W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, †
z hymnami w Jego przedsionki, *
chwalcie i błogosławcie Jego imię.

To co jest ciekawe, to to, że nie ma tu żadnej wzmianki, że Pan cokolwiek zrobił.
Są słabości. Są grzechy. I jest radość.
Po modlitwie tymi tekstami przyszło mi do głowy następująca myśl.

 Chlubić się ze słabości. Czy to oznacza, że ja jestem kiepski, ale Pan przychodzi z mocą i sam za mnie wszystko rozwiązuje? Że ja coś robię, ale nie daję rady i wtedy Bóg swoją moc objawia i wszystko się jednak udaje? A co jeśli się nie udaje? Boża moc się nie doskonali w takiej słabości?
W psalmodii nie ma mowy, że Pan przyszedł coś zrobił i stąd jest radość i wesele.
A może Boża moc to są nasze mocne strony? Ale to skąd te teksty o słabości?

Każdy chyba człowiek ma jakieś talenty i jakieś wady. Coś co lubi i mu wychodzi świetnie i coś co zawsze mu się nie udaje.
Czyli każdy z nas ma jakieś słabości. Chociażby nasza skłonność do grzechu. Każdy człowiek ją ma. Boża moc nie doskonali się przez to, że nam tę słabość zabiera. Albo, że udaje nam się wygrywać z pokusami. Ale przez to, że pomimo bycia słabym i upadania potrafimy z naszych mocnych stron robić użytek na chwałę Bożą. W Kościele objawia się ta moc. Nie przez to, że Kościół nie grzeszy, ale przez to, że pomimo słabości potrafi być mocny. Potrafi iść i głosić. Potrafi służyć i pocieszać, przygarniać i leczyć. Pomimo bycia słabym potrafi stać twardo na straży tych co wciąż są „miotani każdym powiewem nauki”.
Czyli dlatego, że potrafi wykorzystywać te dary, tą łaskę, którą ma, nawet kiedy jest słaby, kiedy wychodzą na jaw afery, niewierność kapłanów, kiedy zewsząd same ataki.
Tak samo ja. Jestem słaby. Upadam. Nie potrafię bardzo wielu rzeczy. Za coś się biorę i mi nie wychodzi. Czasem po raz kolejny coś zawalam. I jeśli na tym się skupię to będzie tylko słabość. Bóg za mnie nie załatwi wszystkiego co mi w życiu nie wychodzi. Ale może to, że mi coś nie wychodzi to kolejny znak, żeby wziąć się za coś co faktycznie On chce, żebym robił? Coś co mi wychodzi. Coś co mi faktycznie sprawia radość. I coś co robiąc mogę powiedzieć: Takie dałeś mi dary, to robię właśnie to. Nie wiem czy to jest na Twoją chwałę, ale Ty to weź i jakoś wykorzystaj. Tobie to oddaję.

Potrafię Ci służyć pomimo, że upadam w grzech. Potrafię Ci służyć pomimo tego, że nie potrafię śpiewać, że organizacja różnych rzeczy też mi na ogół nie wychodzi. Ale nie musi. Bo Ty mi dałeś inne dary. Wszyscy wkoło coś umieją, a ja nie? I co z tego. Nie muszę umieć tego co większość. Nie muszę się starać dorównać innym. Nie skończyłem pierwszego roku studiów, podczas gdy wszyscy doszli gdzieś dalej? I co z tego? Widać to nie moja droga. Pan chce abym robił coś innego .

Św. Paweł pisze w drugim liście do Koryntian(2kor12, 7-10):
Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.

Paweł nie pisze, że Jego moc objawia się wtedy gdy Pan mu zabiera oścień. Nie pisze też, że Pan w jakiś sposób zamienia obelgi, prześladowania i niedostatki w zwycięstwa. Pan Bóg pomimo tych porażek i upadków dokonywał wielkich rzeczy. Bo Paweł nie załamywał się pod ich wpływem. Tylko ciągle na nowo wracał do tego do czego został powołany. Do tego co umiał robić najlepiej i co niewątpliwie sprawiało mu radość.

Więcej nawet. Święty Paweł robi to co jest wolą Bożą przeznaczoną specjalnie dla niego, a jednak i tak ponosi klęski. I co wtedy robi? Chlubi się nimi. Dlaczego? Bo dzięki temu widać, że to nie On jest taki wspaniały jak by się mogło wydawać. Że to tylko dzięki łasce może zakładać nowe kościoły. Że to dzięki Bożej opatrzności uniknął śmierci z rąk ludzi, którym głosił.

Nie czekaj aż Pan Bóg zabierze Ci skłonności do grzechu. Nie licz, że On nagle postawi Cię w idealnie dla Ciebie stworzonym miejscu i wtedy wszystko będzie Ci wychodziło i nie będzie już niepowodzeń, bo będziesz pełnił wolę Bożą.

Rozejrzyj się dookoła. To miejsce jest stworzone właśnie dla Ciebie. Twoja rodzina jest stworzona właśnie dla Ciebie. Bóg ją stworzył taką, a nie inną właśnie po to, żebyś Ty mógł/mogła przyjść w niej na świat. Jesteś jedyny/jedyna w swoim rodzaju i Twoje życie nie przydarzy się już nikomu innemu. Pan Bóg dał Ci konkretne talenty. Nie po to, żebyś je zakopał/zakopała, i robił/robił coś innego, ale by nimi obracać i je rozwijać i dokonać czegoś czego tylko Ty możesz dokonać, bo tylko Ty masz taki komplet darów i historię życia, która ukształtowała Cię tak, a nie inaczej. NIE MARNUJ SWOJEGO ŻYCIA NA ROBIENIE CZEGOŚ CO NIE JEST STWORZONE DLA CIEBIE.
Nie możesz posługiwać darami, których nie masz. Nie możesz rozwijać talentów, których nie posiadasz. Odkryj siebie i bądź sobą coraz bardziej. Życie masz jedno, a czas się nie cofa.