O Boże spraw bym objawiał Twoją chwałę grą na gitarze. Moc w słabościach się doskonali, więc skoro nie potrafię grać to moja gra będzie silna Twoją mocą. W końcu tak mówi Pismo.
Ale czy to
tak właśnie ma działać?
Czy jeśli coś
mi kompletnie nie wychodzi to znaczy, że jak będę to robił to Bóg będzie
doskonalił we mnie swoją moc?
Czy jeśli
Bóg dał mi zdolności matematyczne, a nie dał absolutnie nawet grama zdolności
muzycznych to będę objawiał Jego chwałę śpiewając? Czy moje miejsce na ziemi jest
w jakimś chórze, albo scholi?
Psalmodia
piątkowej jutrzni III tygodnia LG wzbudziła we mnie ciekawe pomysły.
Zaczyna się
Psalmem 51:
Zmiłuj
się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w
ogromie swej litości zgładź nieprawość moją.
Obmyj
mnie zupełnie z mojej winy *
i
oczyść mnie z grzechu mojego.
Uznaję
bowiem nieprawość moją, *
a
grzech mój jest zawsze przede mną.
Przeciwko
Tobie samemu zgrzeszyłem *
i
uczyniłem, co złe jest przed Tobą,
...
Oto
urodziłem się obciążony winą *
i
jako grzesznika poczęła mnie matka.
...
Nie
odrzucaj mnie od swego oblicza *
i nie
odbieraj mi świętego ducha swego.
Ogółem to
zgrzeszyłem i mnie uratuj.
Potem
wchodzimy w pieśń. Brewiarz daje nam na ten dzień fragment z Jeremiasza(14,
17-21):
Moje
oczy łzy wylewają *
bezustannie
dniem i nocą,
...
Gdy
wyjdę na pole, *
oto
mieczem zabici.
Jeśli
pójdę do miasta, *
oto
męki głodu.
Nawet
prorok i kapłan *
niczego
nie pojmując błąkają się po kraju.
Czyż
nieodwołalnie odrzuciłeś Judę *
albo
czy się brzydzisz Syjonem?
Dlaczego
dotknąłeś nas klęską *
bez
nadziei uleczenia?
Optymizm aż
kipi z tych tekstów.
Wydawać by
się mogło, że jak w pierwszym wołamy o pomoc to powinna nadejść, a tu jeszcze
gorzej jest.
A potem jest
Psalm 100:
Wykrzykujcie
na cześć Pana, wszystkie ziemie, *
służcie
Panu z weselem.
Stańcie
przed obliczem Pana *
z
okrzykami radości.
...
W
Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem, †
z
hymnami w Jego przedsionki, *
chwalcie
i błogosławcie Jego imię.
To co jest
ciekawe, to to, że nie ma tu żadnej wzmianki, że Pan cokolwiek zrobił.
Są słabości.
Są grzechy. I jest radość.
Po modlitwie
tymi tekstami przyszło mi do głowy następująca myśl.
Chlubić się ze słabości. Czy to oznacza, że ja
jestem kiepski, ale Pan przychodzi z mocą i sam za mnie wszystko rozwiązuje? Że
ja coś robię, ale nie daję rady i wtedy Bóg swoją moc objawia i wszystko się
jednak udaje? A co jeśli się nie udaje? Boża moc się nie doskonali w takiej
słabości?
W psalmodii nie
ma mowy, że Pan przyszedł coś zrobił i stąd jest radość i wesele.
A może Boża
moc to są nasze mocne strony? Ale to skąd te teksty o słabości?
Każdy chyba
człowiek ma jakieś talenty i jakieś wady. Coś co lubi i mu wychodzi świetnie i
coś co zawsze mu się nie udaje.
Czyli każdy
z nas ma jakieś słabości. Chociażby nasza skłonność do grzechu. Każdy człowiek
ją ma. Boża moc nie doskonali się przez to, że nam tę słabość zabiera. Albo, że
udaje nam się wygrywać z pokusami. Ale przez to, że pomimo bycia słabym i
upadania potrafimy z naszych mocnych stron robić użytek na chwałę Bożą. W
Kościele objawia się ta moc. Nie przez to, że Kościół nie grzeszy, ale przez
to, że pomimo słabości potrafi być mocny. Potrafi iść i głosić. Potrafi służyć
i pocieszać, przygarniać i leczyć. Pomimo bycia słabym potrafi stać twardo na
straży tych co wciąż są „miotani każdym powiewem nauki”.
Czyli
dlatego, że potrafi wykorzystywać te dary, tą łaskę, którą ma, nawet kiedy jest
słaby, kiedy wychodzą na jaw afery, niewierność kapłanów, kiedy zewsząd same
ataki.
Tak samo ja.
Jestem słaby. Upadam. Nie potrafię bardzo wielu rzeczy. Za coś się biorę i mi
nie wychodzi. Czasem po raz kolejny coś zawalam. I jeśli na tym się skupię to
będzie tylko słabość. Bóg za mnie nie załatwi wszystkiego co mi w życiu nie
wychodzi. Ale może to, że mi coś nie wychodzi to kolejny znak, żeby wziąć się
za coś co faktycznie On chce, żebym robił? Coś co mi wychodzi. Coś co mi
faktycznie sprawia radość. I coś co robiąc mogę powiedzieć: Takie dałeś mi
dary, to robię właśnie to. Nie wiem czy to jest na Twoją chwałę, ale Ty to weź
i jakoś wykorzystaj. Tobie to oddaję.
Potrafię Ci
służyć pomimo, że upadam w grzech. Potrafię Ci służyć pomimo tego, że nie
potrafię śpiewać, że organizacja różnych rzeczy też mi na ogół nie wychodzi.
Ale nie musi. Bo Ty mi dałeś inne dary. Wszyscy wkoło coś umieją, a ja nie? I
co z tego. Nie muszę umieć tego co większość. Nie muszę się starać dorównać
innym. Nie skończyłem pierwszego roku studiów, podczas gdy wszyscy doszli
gdzieś dalej? I co z tego? Widać to nie moja droga. Pan chce abym robił coś
innego .
Św. Paweł
pisze w drugim liście do Koryntian(2kor12, 7-10):
Aby
zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała,
wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Dlatego
trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział:
«Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej
więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego
mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w
prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam,
tylekroć jestem mocny.
Paweł nie
pisze, że Jego moc objawia się wtedy gdy Pan mu zabiera oścień. Nie pisze też,
że Pan w jakiś sposób zamienia obelgi, prześladowania i niedostatki w
zwycięstwa. Pan Bóg pomimo tych porażek i upadków dokonywał wielkich rzeczy. Bo
Paweł nie załamywał się pod ich wpływem. Tylko ciągle na nowo wracał do tego do
czego został powołany. Do tego co umiał robić najlepiej i co niewątpliwie
sprawiało mu radość.
Więcej
nawet. Święty Paweł robi to co jest wolą Bożą przeznaczoną specjalnie dla
niego, a jednak i tak ponosi klęski. I co wtedy robi? Chlubi się nimi.
Dlaczego? Bo dzięki temu widać, że to nie On jest taki wspaniały jak by się
mogło wydawać. Że to tylko dzięki łasce może zakładać nowe kościoły. Że to
dzięki Bożej opatrzności uniknął śmierci z rąk ludzi, którym głosił.
Nie czekaj
aż Pan Bóg zabierze Ci skłonności do grzechu. Nie licz, że On nagle postawi Cię
w idealnie dla Ciebie stworzonym miejscu i wtedy wszystko będzie Ci wychodziło
i nie będzie już niepowodzeń, bo będziesz pełnił wolę Bożą.
Rozejrzyj
się dookoła. To miejsce jest stworzone właśnie dla Ciebie. Twoja rodzina jest
stworzona właśnie dla Ciebie. Bóg ją stworzył taką, a nie inną właśnie po to,
żebyś Ty mógł/mogła przyjść w niej na świat. Jesteś jedyny/jedyna w swoim
rodzaju i Twoje życie nie przydarzy się już nikomu innemu. Pan Bóg dał Ci
konkretne talenty. Nie po to, żebyś je zakopał/zakopała, i robił/robił coś
innego, ale by nimi obracać i je rozwijać i dokonać czegoś czego tylko Ty
możesz dokonać, bo tylko Ty masz taki komplet darów i historię życia, która
ukształtowała Cię tak, a nie inaczej. NIE
MARNUJ SWOJEGO ŻYCIA NA ROBIENIE CZEGOŚ CO NIE JEST STWORZONE DLA CIEBIE.
Nie możesz
posługiwać darami, których nie masz. Nie możesz rozwijać talentów, których nie posiadasz.
Odkryj siebie i bądź sobą coraz bardziej. Życie masz jedno, a czas się nie
cofa.